Ponad 32 miliony złotych kary będzie musiała zapłacić gmina Brojce za nielegalną wycinkę drzew, do jakiej doszło na jej gruntach zimą ubiegłego roku. Starostwo Powiatowe w Gryficach wydało decyzję. Mimo odwołania do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Szczecinie nad małą, wiejską gminą zbierają się czarne chmury. Długi mogą pogrążyć samorząd na lata. To cena za niefrasobliwość włodarzy czy firmy, która prowadziła na gruntach gminnych prace?

To miała być „rekultywacja”

32 miliony złotych to kwota przewyższająca budżet małej, wiejskiej gminy, jaką są Brojce. To tu od stycznia i marca 2013 dokonano nielegalnej wycinki ponad 1800 drzew wysokogatunkowych. Kilkaset dębów, klonów, grabów, jesionów, olch i buków. Prace prowadzono na terenie nieczynnego nasypu, po byłbym torowisku kolejki wąskotorowej i wzdłuż niego (w sumie obszar 11 działek). Wycinkę wykonywała firma Zakład Usług Leśnych Marek Czerenkowski z Wetliny w Bieszczadach. Działała jednak na zlecenie firmy Finadvice Fair Energy Wind Development 1 Sp. z o.o. Ta ostatnia była zainteresowana postawieniem parku elektrowni wiatrowych na terenie gminnym. Dwa lata wcześniej wnioskowała do gminy o zamiany w studium uwarunkować przestrzennych (pod wiatraki właśnie). Firma chciała prócz elektrowni, na starym nasypie wybudować ścieżkę rowerową. I rzekomo właśnie, po to zleciła oczyszczeniu terenu z samosiejek drzew i krzewów. O, którym, jak twierdzi jej pełnomocnik, wiedział wójt oraz pracownik urzędu gminy odpowiedzialny za sprawy leśne.

Kto winien?

 Kiedy, w maju ub. roku starostwo zostało powiadomione o nielegalnym procederze przez sołtysa Bielikowa, na miejsce wysłano biegłego – rzeczoznawcę. Później rozpoczęto żmudne postępowanie administracyjne. W jego toku firma wiatrakowa dowodziła, że dostała ustne pozwolenie od wójta Gnosowskiego na wycięcie młodych drzew (do 10 lat). Takie też zlecenie dała podwykonawcy z Bieszczad. Ale w umowie nie wyszczególniono, jakie drzewa pójdą pod piłę. A całe działanie nazwano umownie „rekultywacją”. Przedstawiciele firmy mieli jedynie w ustnym poleceniu zastrzec, że wolno wycinać jedynie drzewa do 10 lat. Jak mogło dojść do sytuacji, w której gmina nie wiedziała, co dzieje się na jej własnym terenie? Wójt rozkłada ręce przyznaje, że mogło się wiele zdarzyć. Również to, że ktoś inny, znacznie wcześniej wyciął 1800 drzew.

Kto będzie dźwigał długi

Swego czasu zapytany o komentarz do sprawy Stanisław Gawłowski, wiceminister ochrony środowiska stwierdził, że kara za takie działania musi być i nie ma mowy o jej umorzeniu, przesunięciu czy zaniechaniu. Historia z bezkarnym wycinaniem lasu na terenie Brojc ma jeszcze drugie dno. – Kto udźwignie takie zobowiązanie finansowe? Przecież wójt Gnosowski może być, ale nie musi być wójtem, ale zostawi po sobie takie obciążenie. Kara przewyższająca budżet Brojc to pętla na szyję i tak naprawdę dług dla nas wszystkich – mówią ludzie z Brojc. Choć postanowienie administracyjne już zapadła, Prokuratura Rejonowa w Gryficach nie zakończyła jeszcze postępowania. Przesłuchano wprawdzie wszystkich świadków, ale decyzje o postawieniu zarzutów zapadną dopiero, gdy decyzja starostwa będzie charakter ostateczny.

A póki, co została zaskarżona przez wójta do SKO. – Złożyliśmy odwołanie i jak wskazuje nasz prawnik, są duże szanse, że ze względu na aż 30 uchybień decyzja starostwa może zostać uchylona – mówi Stanisław Gnosowski, wójt gminy. – Wszystkie działki to 24 ha a ta firma pracowała – na 9 ha, to rozległy teren mogło się wiele zdarzyć – dodaje wójt.