Teren przed nowym cmentarzem w Gryficach wieczorami zmienia się w plac manewrowy dla piratów drogowych. Co kilka dni przed kaplicą pojawiają się nowe ślady opon. Amatorzy nielegalnych zlotów potrafią szaleć od zmierzchu do świtu. – Są nieuchwytni, wystarczy im 5 minut. Zanim człowiek zdąży zadzwonić na policję już ich nie ma – powiedziała jedna z okolicznych mieszkanek prosząc o anonimowość.

Od zmierzchu do świtu potrafią szaleć na placach, parkingach i pustych, otwartych terenach. Mowa o piratach drogowych, urządzających nielegalne, nocne zloty.  Jednym z z ulubionych miejsc stał się dla amatorów „palonej gumy” teren przy nowym cmentarzu w Gryficach.

- Są nieuchwytni. Znikają tak samo szybko, jak się pojawiają. Zanim człowiek zdąży wstać z łózka, wykręcić numer policji, ich już nie ma – powiedziała jedna z okolicznych mieszkanek prosząc o anonimowość. Otwarte tereny i puste place wyłożone brukiem to idealne miejsce do spotkań. Kilka dni temu, ktoś popisując się umiejętnościami, uszkodził jedną z lamp przed kaplicą. – Kto za to wszystko zapłaci? Kto to naprawi? – pytają przechodnie. Okoliczni mieszkańcy skarżą się, że w nocy nie da się spać – Nagle widać światła kilku samochodów, ryk silników i cisza, ciemno. Szaleńcy odjeżdżają, a za nimi ciągnie się smród palonych opon – opowiada mieszkanka okolicznych domostw. Patrole policji nie są tu rzadkością ale mimo to piraci drogowi nadal są nieuchwytni. – Może warto byłoby zamontować kamerę? częściej wysyłać? – pyta nas rozmówczyni.

Katarzyna – gryfickie.info