Pod koniec października zakończy pracę w Straży Miejskiej w Trzebiatowie, gdzie przez pół roku odbywała staż, a następnie została na miesiąc zatrudniona. Natalia Grzeszczyk miała nadzieję na dalszą pracę. Była szansa, ale jak tłumaczy czytelniczka Kuriera, prywatne zaangażowanie w kampanie jednego z kandydatów na burmistrza, przekreśliło tę możliwość.

 Natalia Grzeszczyk w kwietniu 2014 została skierowana z Powiatowego Urzędu Pracy na staż do Urzędu Gminy w Trzebiatowie. Tam oddelegowano ją do pracy w straży miejskiej. Dziewczyna zajmowała się m.in. przyjmowaniem i ewidencją zgłoszeń, a także obróbką zdjęć z fotoradaru. Po stażu otrzymała pozytywną opinię. – Oceniono mnie, jako pracownika zdyscyplinowanego, kreatywnego, z dużą motywacją do pracy, konsekwentnie dążącego do celu. Pod opinią widnieje podpis burmistrza Matusewicza – mówi czytelniczka.

Zgodnie z umową stażową, zatrudniono ją na miesiąc w trzebiatowskim urzędzie. Umowa wygasa 31 października. – Starałam się podjąć dalej pracę. Dyrektor Zarządu Dróg Gminnych i Gospodarki Komunalnej p. Domański był przychylny, mówił, że jest szansa, że postara się znaleźć środki. W ub. poniedziałek wróciłam po zwolnieniu lekarskim do pracy. Atmosfera w straży była dziwna. Nikt nic nie mówił. Powiedziano mi, że mam rozmawiać z panem Domańskim. A on z kolei poinformował, że nie może mnie zatrudnić, bo „szefostwo” się nie zgodziło. Tak miał mu powiedzieć sekretarz gminy p. Kuliberda w imieniu burmistrza – dodaje.

Zdaniem Grzeszczyk, sprawa ma związek z jej prywatną aktywnością na rzecz jednego z kandydatów na burmistrza – Piotra Dąbrowskiego, który walczy o najważniejszy fotel w gminie. – W połowie października udostępniłam na Facebooku plakat pana Piotra, jeździłam również samochodem z jego banerem wyborczym. – tłumaczy.

Józef Domański, dyrektor ZDGiGK potwierdza, że stażystka zwróciła się do niego z pytaniem o możliwość zatrudnienia do połowy grudnia. Zależało jej na ciągłości, bo miała wkrótce podjąć pracę w wojsku. – Jestem członkiem powiatowej rady zatrudnienia, zrobiłem rozeznanie czy mogę uzyskać środki na jej zatrudnienie i były takie pieniądze. Od sekretarza gminy, dowiedziałem się, że mam jej nie zatrudniać, bo szefostwo straciło do niej zaufanie – tłumaczy Domański.

Andrzej Kuliberda, sekretarz gminy tłumaczy, że pani Grzeszczyk jest obecnie zatrudniona w ramach umowy po stażu. – Wywiązujemy się z niej, jako urząd. Nie składaliśmy żadnych deklaracji, co do dalszego zatrudnienia – twierdzi.

W podobnym tonie sprawę komentuje burmistrz, Zdzisław Matusewicz. – Pani Grzeszczyk jest obecnie zatrudniona w ramach umowy po stażu, którą zobowiązani jesteśmy realizować ze wszystkimi byłymi stażystami. (.) Nie mamy obowiązku dalszego przedłużania umowy, tym bardziej, że po sezonie letnim dodatkowy pracownik w Straży Miejskiej jest niepotrzebny. (.) Te same procedury zastosowaliśmy wobec wszystkich ośmiu stażystów, którzy przebywali w naszym urzędzie. Doszukiwanie się w tej sprawie jakiegokolwiek kontekstu politycznego jest zwykłą konfabulacją – pisze do Kuriera Z. Matusewicz.