Prof. dr hab. med. Tomasz Grodzki jest absolwentem Pomorskiej Akademii Medycznej (rocznik 1983 – jedyny, który nie miał absolutorium z powodu niepoprawności politycznej), kierownikiem Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej i Transplantacji PUM,  w  szpitalu im. prof. A. Sokołowskiego w Szczecinie Zdunowie.

Od 1998 roku jest także dyrektorem w/wym. jednostki, którą wraz z zespołem współpracowników przekształcił z nieomal półsanatorium w wysokospecjalistyczny, nowoczesny szpital, będący m. in. największym w regionie ośrodkiem pulmonologicznym, ortopedycznym i jedynym torakochirurgicznym. Po latach przygotowań profesor stworzył wielospecjalistyczny zespół, który jako drugi w Polsce obok Kliniki Kardiochirurgii w Zabrzu wykonuje z powodzeniem zabiegi przeszczepiania płuc. Jest także głównym architektem Programu Wczesnego Wykrywania Nowotworów Płuc w Szczecinie, który objął badaniami niskodawkowej tomografii komputerowej klatki piersiowej grupę ponad 15000 szczecinian z grupy wysokiego ryzyka zachorowania na raka płuca. Efektem programu było wykrycie ponad setki raków płuca w fazie kompletnie bezobjawowej, dającej największe szanse na wyleczenie.

Profesor Grodzki od 2006 roku jest radnym Miasta Szczecin, przewodniczył Komisji Zdrowia Rady Miasta, a obecnie prowadzi Komisję Inicjatyw Społecznych, dzięki której powstał w mieście tzw. budżet obywatelski, pozwalający mieszkańcom decydować bezpośrednio o wydawaniu pieniędzy publicznych na potrzebne inwestycje. Pełni zaszczytną funkcję Prezesa Klubu Torakochirurgów Polskich, w kadencji 2003 – 2004 był Prezydentem European Society of Thoracic Surgeons – największego na świecie towarzystwa naukowego poświęconego chirurgii klatki piersiowej. Żonaty, żona Joanna jest okulistą, mają dwie dorosłe córki.

Panie Profesorze, dlaczego zdecydował się Pan kandydować do Parlamentu Europejskiego?

Od lat łączę funkcje dyrektora szpitala, czynnego chirurga klatki piersiowej, naukowca i samorządowca, co pozwoliło mi zgromadzić w pewnym sensie unikalne doświadczenia wynikające z przenikania się tych rodzajów działalności. Uważam, że zasługujemy jako północno – zachodnie rubieże Rzeczpospolitej na to, aby mieć swojego posłańca do Parlamentu Europejskiego i dlatego zdecydowałem poddać się ocenie wyborców jako kandydat stąd, znający region i problemy nas dotykające. Jest swego rodzaju racją stanu tych ziem, aby mieć swojego reprezentanta w Brukseli, bo to zwiększa siłę regionu. Poza tym proszę zwrócić uwagę, że w Unii Europejskiej istnieje wspólna polityka rolna, handlowa, celna czy monetarna, a o wspólnej polityce zdrowotnej, wyrównującej szanse mieszkańców poszczególnych krajów Unii na uzyskanie szybkiego dostępu do dobrej jakościowo opieki zdrowotnej, prawie się nie mówi. Uznałem, że obecność czynnego lekarza w PE, mającego ponadto doświadczenie samorządowe, może pomóc w zainicjowaniu dyskusji nad stworzeniem czegoś na kształt Europejskiego Planu Zdrowotnego, pozwalającego niwelować różnice w dostępie i w jakości serwisu medycznego w poszczególnych krajach UE. Jestem przekonany, że taki ponadnarodowy projekt byłby korzystny dla naszego systemu ochrony zdrowia.

Nie są to przypadkiem tylko marzenia?

Myślę, że nie. Parenaście lat temu wielu uważało, że mrzonką jest wdrożenie programu przeszczepiania płuc w Zdunowie, a tymczasem obecnie pracuje tam liczny, doskonale wyszkolony zespół, który z powodzeniem przeszczepia płuca, ratując życie skrajnie niewydolnym chorym. Fakt, że nie było to wszystko łatwe i czasem wymagało stosowania zasady brytyjskich komandosów mówiącej, że „Rzeczy niemożliwe robimy natychmiast, a cuda zajmują nam nieco więcej czasu”, ale gdy widzi się wszczepione płuco podejmujące funkcję wymiany gazowej, to widać, że było warto walczyć o spełnienie marzeń. Uznałem, że najpierw należy odnieść sukces zawodowy, aby móc zaoferować swoją osobę wyborcom jako kandydat do Parlamentu Europejskiego. Wybieram się tam do pracy, aby móc przyczyniać się do realizacji naszych wspólnych marzeń o lepszej, bezpieczniejszej i zasobniejszej Europie, Pomorzu Zachodnim i Szczecinie, co zwłaszcza w kontekście ostatnich tygodni nabiera szczególnego znaczenia.

Czym jeszcze chciałby Pan Profesor zajmować się w PE?

Tym, co robię od lat i trochę się znam, tylko na innym szczeblu, a mianowicie promowaniem i organizowaniem funduszy dla rozwoju nauki, innowacyjności i samorządności w mieście i regionie. Chciałbym spróbować rozszerzyć zakres oddziaływania programów profilaktycznych i wczesnego wykrywania różnych nowotworów na większą liczbę mieszkańców, co z poziomu PE wydaje się mieć większe szanse powodzenia niż z poziomu Rady Miasta. Ważne jest także zabieganie o ułatwienie startu zawodowego młodych ludzi, stosowne do naszej rangi finansowanie inwestycji strukturalnych a także wniesienie swojego udziału w zabiegi o rewitalizację przemysłu ciężkiego, w tym stoczniowego w Szczecinie i regionie. Co oczywiste, poseł do PE reprezentuje także interesy całego kraju jako członek większej drużyny.

Czy nie obawia się Pan Profesor, że będzie Pan miał mniej czasu dla chorych?

Nie do końca. Zanim zdecydowałem się kandydować, sprawdziłem w rozmowach z kolegą chirurgiem z Włoch, który był europarlamentarzystą, czy możliwe jest operowanie. Okazuje się, że tryby pracy w Brukseli pozwalają, bez uszczerbku dla jakości pracy parlamentarzysty, poświęcać czas chorym w poniedziałki oraz często w piątki, nie mówiąc o sobotach, więc nie powinno być tak źle. Poza tym dochowałem się doskonałego zespołu, w którym trzech Kolegów powinno niedługo się habilitować, który jest w stanie utrzymać na wysokim poziomie serwis Kliniki. Jako szef, przy nawale swoich obecnych obowiązków, i tak operuję w zasadzie tylko najtrudniejsze przypadki, gdyż jest to przywilej i obowiązek ordynatora, a przy obecności w Klinice co najmniej dwa razy w tygodniu będę mógł to robić nadal. W dobie telemedycyny konsultacje można przecież prowadzić też na odległość. Tak więc mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że chorzy nie pozostaną bez opieki i będą mieć zapewniony najlepsze możliwe usługi, jak dotychczas.

Co z lokalnymi problemami – obwodnica, bezrobocie, służba zdrowia ?

Cały obszar Polski zachodniej wymaga w mojej ocenie „Planu dla regionu” i jest to zadanie krajowych parlamentarzystów. W Brukseli można te procesy wspierać, lobbować za odpowiednią alokacją funduszy, choćby pozostających z niezrealizowanych projektów. Jestem głęboko przekonany, że działając w polskiej drużynie euro parlamentarzystów, a zwłaszcza w grupie tych pochodzących stąd, z północno – zachodnich rubieży Rzeczpospolitej, możemy wytrwałą pracą, trochę na zasadzie kropli drążącej skałę, przyczynić się do zrewitalizowania tych okolic, ożywienia gospodarczego, a tym samym zmniejszenia bezrobocia. Projektów wspierających te zadania jest w UE sporo, należy tylko zadbać, aby sprowadzić je tu, do nas, na miejsce.

Profesor Tomasz Grodzki spotyka się z wyborcami całego województwa. Niebawem będzie można spotkać się z nim również w Gryficach.