Gdy, dzieciom znudzi się bezkresna woda po horyzont i gigantyczna piaskownica, rodzice mają nie lada orzech do zgryzienia. Można poratować się ogólnodostępnym placem zabaw, przejażdżką gokartem, salonami gier lub wyprawą na zakupy. Rodzinne wakacje to nierzadko wyzwanie dla dorosłych.

 Każdy chce mieć swoją huśtawkę

W każdej z miejscowości gminy Rewal dzieciaki mają do dyspozycji duże place zabaw. Mimo, to coraz częściej właściciele domów lub pensjonatów organizują rozrywki małym gościom we własnym zakresie. Basen na niejednej posesji to standard. Jeśli niemurowany, to choć alternatywny ustawiany na stelażu. Turyści wybierając miejsce wakacyjnego pobytu bardzo dokładnie badają pensjonaty właśnie pod tym kątem. – Czy jakieś miejsce dla dzieciaków, zarówno na powietrzu, jak w obiekcie. Najlepiej jakaś świetlica w razie deszczu i duża biblioteka bajek – mówi pani Maria Kowalska z Gorzowa Wielkopolskiego, która wypoczywa w Rewalu. Wybierając kwaterę pytała właścicieli jak wygląda otoczenie. Zależało jej, by jej synek nie wychodząc z posesji miał trochę atrakcji. – Oczywiście najfajniejsza jest wielka piaskownica, czyli plaża. Ale rano, zanim się wyszykuję, Jasiek idzie się pobawić, a ja mogę spokojnie kawę wypić – tłumaczy nasza rozmówczyni.

 

Bawinki, gokarty i zakupy

 Jeśli igraszki na placu zabaw okażą się dla naszego dziecka mało atrakcyjne, możemy zabrać go do bawinka, gdzie ponurkuje w basenie z kulkami, pobryka w kolorowym labiryncie lub zjedzie z dmuchanej zjeżdżalni. Starsze dzieciaki mogą oddać trochę energii na gokartach, trampolinie i w kulach pływających po wodzie. Jeśli to wciąż za mało pozostają ekstremalne wyzwania w wesołym miasteczku lub w salonie gier. – No i zakupy, które są zmorą chyba każdego rodzica – mówi Magdalena Jaroń z Łodzi. – Gdy już wszystkie atrakcje odwiedzone, zostaje chodzenie po straganach z zabawkami, po których portfel robi się w dramatycznym tempie odchudzony – dodaje mama 9 – letniej Natalii.

 Kleiste „glutki”, wyciekające oczy, pająki i sztuczne mózgi – to bynajmniej nie lista gadżetów niezbędnych do produkcji taniego horroru. To zabawki, po jakie wyciągają ręce nasi milusińscy w czasie urlopu nad morzem. Są też i tradycyjnie pragnienia. Dziewczynki chcą mieć koniecznie kolejną Barbie i konika „Pony” a chłopcy robota, Super Bohatera, dinozaura i pistolet na bańki. A ty rodzicu płać i płacz! Chyba, że ma żelazną wolę i oprzesz się dziecięcej histerii przed sklepem. –  Mamy już kolejny zestaw plażowy, bransoletkę z muszelek, glutka i kulę z delfinkiem – wylicza Anna Miroska z Poznania, mama 7 – letniej Julki, zastrzegając, że już nic do końca urlopu nie kupi.

A może inaczej

 Wszyscy ci, którym nie wystarcza plaża i zakupy w kurorcie mogą aktywniej spędzić wakacyjny czas. Rowery, rolki, basen, badminton aż wreszcie ciut ekstremalnie np. windsurfing lub kajaki. – Zabieramy zawsze na urlop rowery i rolki – mówi Marcin Nowakowski ze Szczecina. W Rewalu po 3 – letniej przerwie. – Nie spędzaliśmy tu wakacji od kilku lat. Zachwyciłem się placem z Wielorybami, po którym świetnie jeździ się na rolkach. Chodzimy z synami i żoną codziennie. Można też rowerem poszaleć po parku nadmorskim, przejechać klifem do Trzęsacza, lub ścieżką rowerową po terenie wojska z Pogorzelicy do Mrzeżyna. Super frajda, zwłaszcza, że dookoła dzikie krajobrazy a po drodze bajkowy punkt widokowy – tłumaczy tato 7 – letniego Pawła i 12 – letniego Franka. – Planujemy jeszcze z dzieciakami spróbować pływania na desce. Słyszałem, że w Dziwnówku ktoś otworzył szkołę i wypożyczalnię sprzętu do windsurfingu. Znajomi opowiadali, że na zalewie są dobre warunki do nauki i chyba się skusimy – mówi pan Marcin.

 gryfickie.info