Pani Zofia nie mogła się już doczekać świąt. Zmarła nagle 17 grudnia, w jednej z trzebiatowskich przychodni.  W epikryzie napisano: zwał serca. Lekarz prowadzący przekonuje, że dochował staranności. Syn zmarłej uważa, że doszło do zaniedbań. – Przez sześć tygodni leczono mamę na refluks żołądka, mimo, że dwie doby przed śmiercią mówiła lekarzowi, że ma bóle zamostkowe – tłumaczy panMarcin, syn pacjentki.

Pacjentka od połowy września 2014 roku leczyła się Centrum Medycyny Rodzinnej w Trzebiatowie. To tu w popularnym „Neptunie”, dawnym domu towarowym mieści się przychodnia. Kobieta skarżyła się na bóle brzucha, zamostkowe, duszności, a także ból w plecach. Jak tłumaczy syn tragicznie zmarłej, lekarz prowadzący zlecił serię badań m.in. krew, cholesterol, USG brzucha, prześwietlenie klatki. Wszystkie były w normie, poza poziomem cholesterolu. – Był wysoki. Diagnoza brzmiała – refluks żołądka – wspomina rozmowy z mamą, pan Marcin. – Leczenie trwało kilka tygodni, ale nie przynosiło efektów. Wreszcie 13 grudnia w nocy w sobotę, mama poczuła się naprawdę źle. Miała straszne duszności. Mimo, to nie zadzwoniła ani na pogotowie, ani do mnie. Przemęczyła się do poniedziałku (15 grudnia) i poszła do centrum medycyny rodzinnej. Tu powiedziała, że ma duszności i bóle zamostkowe. Lekarz nie zlecił jednak żadnych badań. Utrzymał dalej diagnozę, że to refluks i odesłał mamę do domu – relacjonuje mężczyzna.  W środę ataki nasiliły się. Chora udaje się, więc, rano do przychodni na wyniki, i po południu raz jeszcze z wizytą do lekarza. Ten zleca wykonanie badania elektrokardiogramem. Wynik nie pozostawia złudzeń: zawał. Wykonano jeszcze jedno badanie potwierdzające, pani Zofia traci przytomność. Mimo reanimacji, serce nie podejmuje pracy.

W dzień po tragicznym zdarzeniu, syn odwiedził przychodnię. – I tu natknąłem się na mur obojętności. Przedstawiłem się panu doktorowi, a on mówi: „No tak zmarła osoba”. Osoba? – spytałem.  Zero empatii to pielęgniarka ma więcej empatii, niż pan. On na to: „czego pan ode mnie oczekuje”. Stwierdziłem, że chociażby tego, żeby mi opowiedział, co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia w przychodni. Usłyszałem ponownie, że przyszła osoba..mama? – spytał. Tak odpowiedziałem. Powiedział, że mama skarżyła się na bóle, okazało się, że to zawał, wezwali pogotowie, ale nie udało się jej uratować – relacjonuje rozmowę pan Marcin. Spytał, dlaczego w poniedziałek, na dwa dni przed tragiczną śmiercią, nie wykonano matce badania EKG. – Lekarz stwierdził, że on nie wie, czy nie robił takich badań w poniedziałek. Odpowiedziałem, że nie robił, bo mama mówiła, że nie robiono jej nic. No to trzeba sprawdzić w karcie – mówię. Lekarz na, to „to niech pan sobie sprawdzi”.

W tej historii jest wiele pytań. Pan Marcin zasięgnął opinii niezależnych kariologów, żeby zinterpretować jedyny i ostatni zapis badania EKG, zmarłej matki. – To było dwóch lekarzy z dużym doświadczeniem. Opinia jest nieformalna, usłyszałem jednak, że w środę w dniu, kiedy mama przyszła do przychodni po raz kolejny, była już w końcowej fazie zawału, który trwał od 24 godzin! A nie jak stwierdził rzekomo lekarz, że mama miała świeży zwał! Idąc tym tokiem myślenia, gdyby w poniedziałek lekarz prowadzący zdecydował o zrobieniu elektrokardiogramu, być może mama żyłaby dziś – dodaje.

O stanowisko w sprawie poprosiliśmy, lekarza rodzinnego (nazwisko do wiadomości redakcji), który leczył również panią Zofię. W odpowiedzi na pytania, jakie przesłaliśmy do CMR w Trzebiatowie czytamy m.in., że kobieta zgłosiła się 17 grudnia (dzień śmierci) do przychodni, prosząc o dodatkową wizytę. Zgłaszała kaszel i ból w klatce piersiowej. Według relacji, Jacka Wodnickiego w badaniu przedmiotowym nie stwierdzono odchyleń. Zapis wykonanego EKG pokazał świeży zawał serca. W trakcie wzywania karetki pogotowia nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia. Podjęto natychmiastową reanimację pacjentki. Po chwili do czynności dołączyła ekipa pogotowia, która kontynuowała reanimacje około 40 minut – czytamy w piśmie nadesłanym do redakcji. Wynika z niego także, ż pacjentka leczyła się w CMR w Trzebiatowie od 15 września ub. roku. Skorzystała z sześciu wizyt. Kobietę leczono na dolegliwości gastryczne. Lekarz wyjaśnia również, że zachowywał się w stosunku do syna zmarłej delikatnie i adekwatnie do sytuacji. Jednakże jego rozmówca był nastawiony bardzo roszczeniowo.

Rodzina zmarłej nosi się z zamiarem powiadomienia gryfickiej prokuratury. Jej zdaniem doszło do uchybień.