To dwieście pięćdziesiąty drugi przystanek wicepremiera Janusza Piechocińskiego w podróży po Polsce. Minister gospodarki w środę spotkał się z przedsiębiorcami i samorządowcami z Gryfic. Jak podkreślił, Polska powiatowa różni się zasadniczo o tej warszawskiej, upolitycznionej i skłóconej. Tu mówi się o realnych problemach: zatrudnieniu, jakości kształcenia, potrzebie budowy dróg.

To 252. przystanek w podróży po Polsce. Jak podkreślił wicepremier Janusz Piechociński, który w środę odwiedził Gryfice spotkał się z przedsiębiorcami i samorządowcami nie tylko, by zachęcać do wyborów europejskich i głosowania na PSL. Wicepremierowi towarzyszył wicemarszałek województwa Jarosław Rzepa. – Czas najwyższy budować nową formę przywództwa, mobilizować Polaków do wspólnoty wobec wydarzeń, które są na Ukrainie, w Europie i globalnym świecie – mówił na placu Zwycięstwa, wicepremier, podkreślając, że Polska powiatowa znacznie różni się od tej warszawskiej, partyjnej.

- Tu ludzie mówią innym językiem niż, język warszawski. Tu, nikt nie mówi o spotach, w których się pluje na drugiego, albo obraża. Tu mówi się o tym, co jest prozą dnia codziennego i co powinno być istotą polityki: o pracy, zatrudnieniu , jakości kształcenia, jakości dróg gminnych, potrzebach pieniężnych , budowaniu wspólnoty. Polska poza wielką aglomeracją czuje, że w tych wielkich sporach warszawskich gdzieś zanika – tłumaczył Janusz Piechociński, któremu prócz spotkań z miejscowymi działaczami PSL, samorządowcami i przedsiębiorcami przyszło się zmierzyć także ze zwykłymi wyborcami.

Nie było wprawdzie klasycznego pytania „Panie Premierze jak żyć”, a ludzie nie odpuszczali. Padły m.in. pytania o zlikwidowaną cukrownię. – To był największy zakład w mieście. A teraz? Nic nie ma, umieranie – mówi Władysław Buczkowski, który na spotkanie z wicepremierem Piechocińskim przyszedł z wnuczką, Olą Kulik. Dziewczyna planuje napisać do premiera. Napisze również Tadeusz Lewandowski, były pracownik PGR, dziś mieszkaniec Wyszoboru w gminie Płoty. – Czekam na decyzję o emeryturę, po 45 latach pracy w PGR oni dają mi dziś w opiece 200 złotych – mówi rozgoryczony mężczyzna. – Ja dam Panu te 200 złotych, wyżyje Pan z tego? – pytał Janusza Piechocińskiego, który prosił o przesłanie dokumentów do jego biura.

gryfickie.info