W zeszłym roku wrócili na piłkarskie salony rozpoczynając przygodę w „B” klasie. Chociaż warunki są co najmniej średnie, to oni nie narzekają. Chcą grać i chcą się rozwijać. Są dumni z tego, że w ich ukochanym klubie kiedyś „kopał” sam „Krycha”.

Po wieloletniej przerwie wrócili do swojej pasji. Reaktywowali „ukochane dziecko” – „Orła” Mrzeżyno, w którym niegdyś piłkarską przygodę rozpoczynał Grzegorz Krychowiak, Łukasz Kacprzycki i Adam Bogacz. „Orzeł”, to wyjątkowy klub, który może miał szczęście, a może umiejętność współpracy z młodzieżą?
– Od jakiegoś czasu czuliśmy głód piłki nożnej na osiedlu „za Regą” w Mrzeżynie. Zapotrzebowanie było ogromne, dlatego też postanowiliśmy reaktywować nasz klub – zdradza Krzysztof Kacprzycki, trener oraz wiceprezes KS „Orzeł” Mrzeżyno. W tej chwili pracujemy z zawodnikami zarówno starszymi jak i młodymi. Reaktywowaliśmy ten klub dla Mrzeżyna i cieszymy się, że takim powodzeniem wśród mieszkańców osiedla cieszy się nasza decyzja – dodaje. Takich wychowanków jakich doczekał się Orzeł Mrzeżyno może pozazdrościć niejeden klub piłkarski w Polsce. Grzegorz Krychowiak, Łukasz Kacprzycki, Adam Bogacz, oni wszyscy zaczynali swoje piłkarskie kariery na boisku osiedla „za Regą” w Mrzeżynie. – Fakt, że z tak małej miejscowości, z tak małego klub wywodzą się zawodnicy, którzy grają na najwyższym poziomie, zdecydowanie podnosi morale. Właśnie w ten sposób motywujemy naszych piłkarzy, pokazujemy im, że przy własnym zaangażowaniu, wysiłku i samozaparciu można zdziałać cuda. Jest to możliwe! Dużą zasługę w wychowaniu naszych najlepszy zawodników miał wspaniały sztab szkoleniowy. Słowa uznania kierujemy w kierunku Wiesława Rembisia i Andrzeja Ławruszko. To oni przyczynili się do wspaniałej gry naszych „Orłów” – wyjaśnia trener z Mrzeżyna. – Podobnie jak Grzesiek jestem wychowankiem „Orła” i jestem dumny z tego, że niegdyś trenowałem z jednym z najlepszych polskich piłkarzy – podkreśla Mateusz Smerdel piłkarz „Orła” Mrzeżyno. – Grzegorz chyba w każdej dyscyplinie sportowej był o jeden poziom lepszy. Potrafił konkurować z dużo starszymi. Pamiętam jak chodziliśmy do czwartej może piątej klasy szkoły podstawowej, on rywalizował z gimnazjalistami. Byli bez szans – dodaje z uśmiechem kolega z boiska Grzegorza Krychowiaka.

Chociaż warunki do treningu są co najmniej średnie, to oni nie narzekają. Chcą grać i chcą się rozwijać. – Tak jak w każdym klubie problemów jest mnóstwo, ale próbujemy je szybko rozwiązać. Staramy się grać i nie mamy zamiaru się poddawać. W tej chwili jesteśmy na etapie zgrywania zespołu i chcemy ten wózek pchać dalej. Mamy gdzie trenować, mamy sprzęt treningowy. Jest dobrze, a może być jeszcze lepiej – podkreśla Kacprzycki.