26 – letni Mateusz S. usłyszał w czwartek po południu zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Przyznał się do winy. I jak mówią śledczy, którzy go przesłuchiwali okazał skruchę, tłumacząc, że tragedia, w której zginęło sześć osób. Sprawca mało, że był pijany, to także pod wypływem środków odrzucających. Miasto znów na kolanach i w żałobie. 

- Brak słów, brak kary dla takiego bydlęcia. Nie żyją dwie rodziny, jedno dzieciątko walczy ze śmiercią, drugie pyta, gdzie rodzice. Nie mogłam spać całą noc – mówi pani Agnieszka, która przyjechała do rodziny z Siedlec. – Gdy, usłyszałam o tym zdarzeniu przyjechaliśmy z synem zapalić światło za zmarłych.

Świece na Szczecińskiej, gdzie dokładnie w Nowy Rok, Mateusz S. wjechał w idącą chodnikiem grupkę ludzi, płoną od środy. Przybywa ich z godziny na godzinę. Ludzie modlą się i płaczą. – Nie mogę zrozumieć, ogarnąć myślę tego ogromu nieszczęścia, znałam ich z widzenia, bo my się tu wszyscy znamy. To małe miasteczko – mówi pani Halina. – Nad Kamieniem wisi jakieś fatum. Najpierw ten pożar, ogrom śmierci, tyle ludzi zmarło w płomieniach i teraz ta tragedia – dodaje pani Alina, która także znała jednego ze zmarłych. Każdy tu kogoś znał. W liczącym kilka tysięcy ludzi Kamieniu, mijają się tu każdego dnia na ulicy. – Jolę, żonę Pawła policjanta znałam, bo pracowała na stoisku Farmera w jednym z miejscowych marketów – mówi Emilia, która razem z córką przyszłą zapalić światło. Ona, wie jak strach dławi gardło, gdy dowiadujesz się, że ktoś bliski ginie tragicznie. Cudem przeżyła pożar hotelu socjalnego na Wolińskiej. Ale straciła tam przyjaciółkę.

Już od godziny 13.00 grupki wokół kamieńskiej prokuratury gęstnieją. Każdy chce spojrzeć mordercy w twarz. – Jestem tu, bo nie mogę ugasić w sobie gniewu. Nie mogę się powstrzymać. Wykrzyczałabym temu zabójcy prosto w oczy, gdzie jego miejsce! W piekle! Oni wracali z cmentarza, byli u rodziców, szli w kierunku miasta, gdy ten bandyta w nich wjechał, nawet nie mieli szans, by się ratować – mówi jedna z kobiet, stojących tuż przy metalowej, wjazdowej bramie. Mateusza S. po południu przetransportowano z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie, gdzie przebywał na badaniach do Prokuratury Rejonowej w Kamieniu Pomorskim. Tu składa wyczerpujące wyjaśnienia. – Okazał skruchę, przyznał się do winy, tłumaczył, że zdarzenie to nieszczęśliwy wypadek – mówi Małgorzata Wojeciechowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Potwierdza środowe doniesienia o tym, że sprawca w trakcie zdarzenia był pod wpływem alkoholu, a także środków odurzających. 30 stycznia miał zeznać, że palił marihuanę i  zażywał amfetaminę. Prokurator postawił mu zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Z uwagi, na fakt, że był pijany grozi mu kara do 15 lat więzienia. Sąd Rejonowy w Kamieniu Pomorskim zdecydował także o zastosowaniu wobec podejrzanego 3 miesięcznego, aresztu tymczasowego.

 gryfickie.info