Gryfickie sklepy z odzieżą używaną cieszą się z roku na rok coraz większym zainteresowaniem. Jedni kupują tu, bo jak tłumaczą polują na okazje, inni zmuszeni skromnym budżetem wybierają tanią odzież. – Połowa wyprawki mojego synka kupiona była w second handzie, i większość z ubrań to rzeczy firmowe, nie odbiegające od nowych ciuchów – mówi Paulina z Gryfic.

Nie od dziś w Gryficach można spotkać sklepy z odzieżą używaną. Obecnie przeżywają one niebywały renesans, co niestety można złożyć na karb coraz gorszej kondycji finansowej naszych portfeli. Nowe rzeczy kosztują niemałe pieniądze.  Tymczasem za dosłownie parę groszy można ubrać się właśnie w lumpeksach, których w Gryficach jest kilka i mają ogromne wzięcie. – Ja z braku czasu rzadko chodzę, ale jak coś to wybieram takie, gdzie grzebać nie trzeba. Najfajniejsze są te, w których wszystko wisi posegregowane na wieszakach. Ostatnio kupiłam sobie ołówkową spódnicę z h&m za grosze. Synek ma sporo ubrań z lumpeksów, a i wyprawkę sobie tam kompletowałam dla niego. Nieraz tanio można kupić rzeczy jeszcze z metkami, wiec po co przepłacać? Innym razem nie opłaca się, bo dorzucisz z 5 zł i masz rzecz z przeceny w sieciówce. Trzeba mniej więcej orientować się w cenach – tłumaczy Sylwia, jedna z klientek second hand`ów.
– Ja tez chętnie kupuję w szmateksie. Mamy ulubiony i jak jesteśmy u rodziców to jeden dzień planujemy na zakupy. Marcinowi kupiliśmy kurtki polarowe z podszewką z wysokiej półki za 1zl. Są perełki, ale to prawda trzeba mieć czas i szczęście. Ja polecam i się nie wstydzę – dodaje Agnieszka.
– Robię zakupy, bo lubię coś fajnego i taniego upolować, połowa wyprawki synka była z second handów a w większości trafiłam firmowe ciuchy jak Next, Zara itp – mówi Paulina. A czy się nie wstydzę? Nie, wstyd to byłoby ukraść, a nie sprytnie kupić fajne i niezniszczone ubrania za grosze. Ostatnio było 20 zł za kilogram odzieży,  więc kupiłam 4 bluzki na długi rękaw dla dziecka i kilka innych drobiazgów, wyglądają jak nówki a dałam za nie całe 15 zł. To śmieszne pieniądze, a ciuchy super – dodaje dziewczyna.
Bez wątpienia niska cena to największy atut sklepów z używanymi rzeczami. W samych lumpeksach widok klientek grzebiących w koszach zawalonych pogniecionymi ubraniami odszedł do lamusa. Dzisiejsze lumpeksy to miejsca, w których królują wieszaki i półki,  a towar wkłada się do do koszyków. W zależności od miejsca, płaci się za sztuki lub wagę. Najwyższe ceny są w dniu dostawy, ale właśnie wtedy następuję prawdziwe oblężenie. Im więcej czasu mija od dostawy, a wieszaki są przetrzebione, tym taniej można dokonać zakupów.
– Ludzie szukają legginsów, spodni dresowych, kurtek, wszystko zależy od sezonu. Kupują wszystko, buty a nawet bieliznę. U mnie dostawa jest co dwa tygodnie, w środę, wtedy największy jest ruch. Szukają ubrań i przebrań na bale do szkół i przedszkoli. Zainteresowanie jest wielkie, ludzie nie kryją, że są zadowoleni z istnienia takich miejsc. Nietrudno za niewielki pieniądze trafić oryginalne ubranie tłumaczy Jolanta Osiewicz, właścicielka sklepu z odzieżą używaną przy ul Wałowej.

mak – gryfickie.info