W czwartkowy ranek mrzeżyńska plaża pękała w szwach. Plany turystów pokrzyżował nagle deszcz, który zerwał się przed czternastą. W zawrotnym tempie plażowicze zwijali swój dobytek i kilka minut później miejsca po kocach i parawanach opustoszały, a nad miastem przeszło prawdziwe oberwanie chmury.

W czwartkowy ranek nie zapowiadało się na prawdziwą powódź. Przed  godziną 14.00 drobna mżawka przepłoszyła turystów z plaży,  deszcz przerodził się w prawdziwe oberwanie chmury, nie ustępujące przez ponad czterdzieści minut. Turyści pochowali się do pokoi, bary i lodziarnie nagle zapełniły się przemokniętymi klientami, a na ulicach zrobiło się pusto. Nie dla wszystkich deszcz okazał się przeszkodą, bo i najmłodsi wczasowicze znaleźli w nim trochę uciechy. Gdy, ci ku rozpaczy rodziców „rozmiękali w kałużach”, kierowcy i rowerzyści próbowali forsować potężne jeziora na ulicy Tysiąclecia. Burzówka nie obierała nadmiaru wody, więc ulicami popłynęła rzeka.

kala – gryfickie.info